To miasto kontrastów. Z jednej strony luksus, zabytki, hotele, restauracje, pyszna kuchnia, wspaniali uśmiechnięci ludzie, a z drugiej strony ciężki do zniesienia smog, smród z kanałów ściekowych i kanałów rzecznych, bieda, korki. Podsumowując: miasto ma tyle do zaoferowania, że rok to za mało, by wszystkiego spróbować i wszystko zobaczyć. My zobaczyliśmy najważniejsze zabytki oraz kilka ciekawych miejsc poza samym Bangkokiem (pływający targ, dawna stolica Ajuthaja).
Do Bangkoku z Kanchanaburi dotarliśmy samochodem osobowym choć z transportem nie ma problemu. Tak nas "molestował" pewien Taj że poprostu ulegliśmy i już.
W Bangkoku mieliśmy rezerwacje w hotelu ???? (nie pamiętam), ale jest tego tyle że nie ma problemu. Generalnie mieszkaliśmy daleko od Kao San Road ale tuktukiem wszędzie blisko.
W zwiedzaniu miasta pomogła nam Sue . Tajka mieszkająca w Bangkoku która ma licencję pilota wycieczek. Sue wraz z mężem polakiem prowadzą mały biznesik pomagając turystom w organizowaniu wczasów, wycieczek itp. Bardzo profesjonalnie polecam.
http://www.pandanus.pl/
Polecam:
- Koniecznie Pałac Królewski
- wycieczka kanałami Bangkoku
- Khao San Road (tu można zrobić zakupy pamiątek)
- Ajutaja (wycieczka całodniowa za miasto, można wynajać w miejscowym biurze na Khaosan)
- pływający targ
- targ Czakuczak
Minimum 3 dni trzeba zarezerwować sobie na Bangkok, ale naprawdę warto :-)
Nie polecam: ???
Nie widzieliśmy wszystkiego, chyba za mało czasu poświęciliśmy by w Bangkoku poprostu być.
Podsumowanie:
Po przeżyciu wspaniałej przygody Syjam opuszczamy z wielkim żalem, ale i nadzieją, że jeszcze kiedyś będzie nam dane wrócić w te strony. Kraj jest bardzo bezpieczny i przyjazny dla turystów, jeśli tylko dostosujemy się do panujących tu zwyczajów ( większość Tajów jest wyznania buddyjskiego).
Życie jest dużo tańsze niż w naszym kraju, utrzymanie domu czy mieszkania, koszty opłat za media są nieporównywalnie niższe. Na zakupy w sklepach spożywczych wyda się mniej gotówki niż w Polsce, choć produkty europejskiego pochodzenia są bardzo drogie. Żywność w restauracjach, szczególnie tajskich na ulicach jest na tyle dostępna cenowo, ze nie jest zbyt opłacalne samemu gotować w domu co zresztą jest regułą w Tajlandii. W wielu mieszkaniach nie ma nawet kuchni. Jedzenie na ulicy to wydatek 2-5 zł ( ryż w różnych postaciach i z różnymi dodatkami, ryby lub kurczak grillowany z dodatkami i miejscowymi przyprawami). W dobrej restauracji wydamy 70 zł na rodzinę.
Wyprawę zaplanowałem w okresie tzw. monsunowym, czyli po sezonie i jak się okazało był to najlepszy okres, bo mało ludzi i taniej, a pogoda wspaniała z temperaturami dziennymi 28-36 stopni. Kurtki deszczowe z plecaka wyciągnęliśmy dopiero w Bangkoku, ale też nie na długo. W okresie monsunowym pada najczęściej popołudniami i to zwykle nie dłużej niż godzinę.
strony:
www.pandanus.pl/
www.etajlandia.pl
www.agoda.pl
www.mandalay.pl
www.travelfish.org
www.tm d.go.th
http://www.greenviewaonang.com/
http://www.asiawebdirect.com